sobota, 7 kwietnia 2012

Wiktoria....

Było około 20:00. Siedziałam z Niallem na kanapie i oglądaliśmy jakiś film. Od czasu do czasu spoglądałam na Zayna i Harrego którzy grali w jakąś grę planszową. Rosa także miała zostać u nich na noc. Bardzo się cieszyłam bo co to za nocowanie bez chłopaka i przyjaciół. W pewnym momencie usłyszeliśmy pisk jakiejś dziewczyny. Spojrzeliśmy na siebie po czym szybko wybiegliśmy przed dom. Było dość ciemno lecz i tak zauważyłam pare sylwetek biegających między drzewami. Jedna z nich upadła a reszta zaczęła ją szarpać. Harry i Lou pobiegli jako pierwsi. Było tam może jakichś trzech chłopaków i jedna dziewczyna. Gdy zauważyli że ktoś biegnie w ich stronę uciekli i zostawili dziewczynę leżącą na ziemi. Harry wziął ją na ręce i kierował sie w stronę drzwi wejściowych. Była chyba nieprzytomna. Szybko weszłam do domu i zrobiłam miejsce na kanapie. Poszłam także po szklankę wody i jakieś bandaże. Gdy wróciłam do salonu poszkodowana leżała na sofie. Miała otwarte oczy i coś mówiła po cichu. Podałam jej wodę i stanęłam koło Nialla.
- Jak masz na imię?- spytał Liam.
Ona tylko na niego popatrzyła i od razu odwróciła wzrok. Miała blond  włosy sięgające do ramion i zielone oczy. W jej oczach widziałam ból i niepokój. W końcu powiedziała.
- Wy jesteście one direction?
" No tak kolejna fanka która o niczym innym nie myśli w takiej chwili tylko o nich"- pomyślałam.
- Tak to my. Jak masz na imię? - Liam ponowił pytanie.
- Wiktoria- dziewczyna usiadła na kanapie i patrzyła na każdą osobę w pokoju.
- Ładne imię - powiedział Harry pokazując szereg białych zębów.
- Nie flirtuj teraz Harry- rzucił Lou.
- Spoko spoko. Co się stało?
Widać było że dziewczyna jest przerażona.
- Gdzie jest Zayn- szepnęłam Niallowi na ucho.
- Chyba jeszcze jest na dworzu.
Jak na jakąś komendę w drzwiach staną Zayn z jakąś walizką. Była dość duża.
- To chyba twoje- popatrzył się na Wiktorie.
- Tak dziękuje- odkrząknęła.
- No to powiesz co się stało?- Liam mówił ze spokojem w głosie.
- Tak. Długo zbierałam sie na ten dzień. Chciałam uciec z domu bo dla moich rodziców jestem nikim.  Nie obchodzę ich. Założe się że nawet nie wiedzą czy nadal jestem w domu czy nie. Około 19:30 spakowałam tą walizkę i uciekłam. Bez celu szłam wzdłuż ulic. Myślałam nad tym gdzie zamieszkam. Gdy szłam przez park usłyszałam gwizdy i bardzo wyzywające zdania. Ktoś mnie złapał od tyłu. Próbowałam uciec ale na nic były moje starania. Było ich trzech. Strasznie się bałam więc zaczełam krzyczeć i uciekać. Kopnęłam jednego z nich i wyrwałam mu się. Po chwili złapali mnie i upadłam na ziemię- mówiła ze łzami w oczach- zaczęli wyjmować rzeczy z mojej torby. Jeden z nich uderzył mnie w twarz- pokazała  zadrapanie na policzku- myślałam już że po mnie ale zaczęli uciekać. Nie wiedziałam co się dzieje. No i potem poczułam że ktos mnie wziął na ręce. Potem sami wiecie.
Skończyła swoją opowieść. Było mi naprawdę smutno. Usiadłam koło niej i położyłam jej rękę na ramieniu i powiedziałam
- My ci pomożemy.
Uśmiechnęła się choć nadal z jej oczu skapywały słone łzy.
- I tak nie mam gdzie mieszkać więc lepiej będzie jak już pójdę i coś sobię znajde. Może jakiś przytułek mnie zatrzyma.
- Nie poczekaj- powiedział Harry- popatrzył sie na mnie i na Lou. On tylko kiwnął głową- możesz zostać u nas. Mamy jeszcze jedną wolną  sypialnię.
Rzuciła mu sie na szyje i powiedziała głosno
- Dziękuje.
- Jesteś ich fanką?- spytałam gdy atmosfera zrobiła się bardziej przyjemna.
- Można tak powiedzieć. To znaczy lubie waszą muzykę i często siedze z moją kuzynką i przeglądamy najnowsze wiadomości o was. - uśmiechnęła się.
- Rozumiem- odwzajemniłam uśmiech- a co robisz czy robiłaś w wolnych chwilach?
- Praca, nauka, były chłopak.
- Pracujesz?
- Tak. Jestem kelnerką w jednej z kawiarenek. Moi rodzice nie pracowali więc ja musiałam zarabiać.
- Współczuje.
- Nie ma sprawy. Ciesze się że zaczynam nowe życie.
Zauważyłam że Harry ciągle spogląda na Wiktorie. Co on się zakochał czy co ?
- Hazza nie ładnie tak sie patrzeć- krzyknęłam a on tylko odwrócił wzrok.
Zaśmiałam sie pod nosem i kontynuowałam.
- A masz rodzeństwo?
- Nie. Miałam kiedyś brata ale.........- przerwała.
Domyśliłam sie że to trudne wspomnienia dla niej.
- Jak nie chcesz to nie mów.
- Nie spoko. Zginął w wypadku pare lat temu. Żeby zabić smutek zaczęłam się spotykać z buntownikiem. Alkochol, papierosy namawiał mnie do tego. Raz nawet zapaliłam ale to stare czasy. Ostatnio z nim zerwałam. Teraz mnie prześladuje.
- Idiota. - podsumowałam.
- Diana. Choć na chwilę- usłyszałam głos Nialla
- Poczekaj chwilę, albo nie. Harry pokaże ci pokój. Hazza!!- krzyknęłam
- No ? - spytał loczek.
- Zaprowadź Wiktorie do pokoju.
- Tak jest wasza wysokości- zasalutował i zabrał walizkę na górę.
Poszłam w stronę Nialla. Stał do mnie tyłem. Cmoknęłam go w policzek i spytałam
- Słucham?
- O jesteś. Pomożesz mi przygotować coś do jedzenia
Zaśmiałam sie pod nosem. No tak. Czego innego mogłam się spodziewać po Niallu.

1 komentarz: