poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Spadł z dachu O.o

W pewnej chwili pare fanek podbiegło do Nialla i zaczęły prosić o autografy. No i tyle z naszego spaceru. Podeszłam do pobliskiej ławki i usiadłam na niej. I znów wróciło pełno myśli o mojej mamie. Próbowałam wtedy zachowywać spokój ale w głębi mnie rozrywało. Pare łez wydostało się z mojego oka i swobodnie płyneły po moich policzkach. Zakryłam włosami część twarzy tak by Niall się nie zorientował że płacze. Nie chciałam odrywać go od tych fanek. Byłam rozdarta. Zaczęły przypominać mi się po kolei sceny z mojego życia razem z moją mamą. Nigdy nie pomyślałabym że ona może cokolwiek wypić. Byłam ciekawa gdzie moja mama tak nagle wyjechała. Fakt ostatnimi dniami mało z nią rozmawiałam, ale jednak powiedziała mi tylko że " musi gdzieś wyjechać". Byłam zła. Na siebie i na nią. Bałam się. Bałam się że cos może jej sie stać.
- Wszystko dobrze? - usłyszałam głos mojego chłopaka.
Podniosłam głowę i zobaczyłam że fanki już poszły a Niall stał przy mnie z zatroskaną miną.
- Tak. Idziemy?- spytałam
- No jasne
Niall ujął moją rękę i poszliśmy w stronę placu zabaw. Usiadłam na jednej z huśtawek i zaczęłam sie bujać jak małe dziecko. Może tego mi było trzeba w tej chwili.
                                                                  Oczami Harrego:
W drzwiach stanęła Wiktoria.
- Co jest? - spytała
- A co ma być?- odpowiedziałem niechlujnie
Nie wiem czemu byłem zły. Nie tylko na nią lecz na cały świat.
- Czemu jesteś zły?
- Nie jestem
- Wmawiaj to komuś innemu.
Spuściłem głowę. Nie chciałem z nikim gadać. Wiktoria nie dawała za wygraną.
- To co się stało?
- Nic.
Sam nie wiedziałem o co mi chodzi. Miałem takie humory.
- Przecież widze. Nie kłam.
- Szczerze? Sam nie wiem.
Wstałem z łóżka i wyszedłem na balkon. Czułem na sobie wzrok Wiktorii. Odwróciłem się. Stała tuż za mną i opierała sie o ściane.  Podszedłem do niej i patrzyłem sie na jej zielone oczy. I w tym momencie stało sie coś dziwnego. Ktoś spadł z dachu naszego domu. Jak się okazało to był jakiś paparatzi. Złapałem sie poręczy i popatrzyłem na miejsce gdzie wylądował. Rosa juz przy nim stała i trzymała coś w ręku. To była szklanka z wodą. Wręczyła ją temu panu ale nie ruszyła sie z miejsca. Zbiegłem po schodach na dół i wyszedłem do ogrodu.
- Nic się panu nie stało?- spytałem gdy byłem już blisko
- Nie nic.
- Napewno?
- Tak tak. Przepraszam za to.
- Widze ze ta praca jest ryzykowna.
- Trochę. To ja już może pójdę.
Szybko wstał i pobiegł do furtki. "What the fuck" - pomyślałem. Pokiwałem tylko głową i poszedłem do salonu. Włączyłem TV i położyłem sie na kanapie.
- Chcesz marchewke?
Usłyszałem za sobą  głos Lou.
- No jasne - uśmiechnąłem się i wyrwałem mu jedzenie z ręki. Ugryzłem marchewkę i zacząłem ją chrupać na co Lou się zdenerwował i zrobił kwaśną minkę. Rozśmieszyła mnie ona.
- No co? - spytałem z uśmiechem na twarzy.
- Nie ważne- usiadł tak jak ja wcześniej na kanapie i oglądał jakiś program muzyczny.
"Klapnąłem" obok niego i patrzyłem się na ekran. Przecież i tak nic nie miałem do roboty.
                                                              Oczami Rosy:
Siedziałam sobie z Zaynem w pokoju gdy nagle na trawie znalazł się jakiś pan.
- O boże!- krzyknęłam i pobiegłam na zewnątrz.
W między czasie zabrałam szklankę z wodą i poszłam do poszkodowanego. Uklękłam przy nim i podałam wodę. Posłusznie wypił. Był dość młody. Miał na szyi zawieszony aparat. Domyśliłam się że jest on jakimś paparatzzi. Jednak to nie zmieniało faktu że właśnie spadł z dachu!. Po chwili zjawił sie Harry. Widać było że przejął sie sytuacją. Po paru minutach już go nie było tak jak tamtego chłopaka. Wstałam z ziemi i otrzepałam spodnie. Weszłam do domu. Harry i Louis siedzieli w salonie na kanapie i oglądali jakiś program. Poszłam na górę do pokoju w którym siedział Zayn.
- Co się stało?- spytał
- Jakiś facet spadł z dachu.
- To już nie mają co robić?
- Widocznie nie.
- Choć- Zayn wyciągnął w moim kierunku ręce. Podeszłam do niego. Objął mnie i posadził obok siebie. Kolejne chwile spędzone z nim. Niedawno byłam zwyczajną fanką a teraz chodze z samym Zaynem Malikiem. Marzenia się spełniają.
                                                                Oczami Diany
Szliśmy w kierunku domu obejmując sie. Od czasu do czasu Niall szeptał mi coś na ucho co przyprawiało mnie o dreszcze. Byliśmy już blisko gdy przed drzwiami zobaczyłam jakąś dziewczynę.
- Mogę w czymś pomóc?- spytałam
- Tak. Czy jest Harry?- powiedziała bardzo odważnie.
- Zaraz zobacze poczekaj.
Miała krótką sukienkę . Była bardzo mocno pomalowana. Nie miała twarzy tylko fluid ! Takie mnie najbardziej odstraszają. Zwykłe lalki barbie. Weszłam do domu i akurat na kanapie siedział Harry.
- Harry masz gościa- krzyknęłam
Chłopak odwrócił sie i podszedł do mnie. Niall w tym czasie wszedł do środka. Loczek stanął w drzwiach
- Co ty tutaj robisz? - spytał jakby z przerażeniem w głosie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz